„Witam, zamówiłam 8-miesięczną papugę z hodowli. Hodowca wysłał mi ją pocztą (…) Czy papuga się oswoi?” Takie, jak ten i bardzo podobne listy czytam, niestety, dość często. Na naszych oczach, bez żadnych konsekwencji, każdego dnia łamie się prawo i krzywdzi zwierzęta. Może to niezbyt mądre porównanie, ale gdybyśmy chcieli adoptować dziecko, to, czy zlecilibyśmy przesłanie go do nas w paczce?!!! A przecież, kupując papugę, często wybieramy sobie przyjaciela do końca naszego życia. Sprawdziłem, jak to wygląda na poczcie. Papugę można nadać w zwykłym kartonie. Trzeba tylko wykupić 2 opcje: opcję „Ostrożnie” – wtedy na kartonie znajdzie się nalepka z napisem: „Ostrożnie” i naklejki ze strzałkami, informującymi, gdzie jest góra, a gdzie dół paczki. I opcję „Gwarantowany termin doręczenia”, czyli „Priorytet”. Wtedy przesyłka powinna dotrzeć do odbiorcy w ciągu 2 dni!!! Na paczce nie znajdzie się informacja o tym, że w środku znajduje się żywe zwierzę, co jest absolutnie wymagane przez prawo. Pracownicy obsługujący przesyłki wiedzą tylko, że mają obchodzić się z nią ostrożnie, jak w przypadku łatwo tłukących się przedmiotów. Tak, więc masowo przesyła się zwierzęta w paczkach, jak sprzęt gospodarstwa domowego, a Poczta Polska (zdaje się, że to spółka Skarbu Państwa), przyjmuje żywe zwierzęta zapakowane w pudełka i dostarcza je odbiorcom. I nikt nie wmówi mi, że te przesyłki są traktowane znacząco lepiej niż wszystkie inne. A gdyby nawet, to jak ten proceder ma się do obowiązujących przepisów?
Aby przetransportować kury z fermy do ubojni potrzebny jest specjalnie przystosowany samochód i, aby uchronić je przed stresem, należy skrócić do minimum czas transportu i zapewnić opiekę przeszkolonych osób posiadających uprawnienia (potwierdzone egzaminem) do opieki nad zwierzętami podczas transportu oraz odpowiedniej wielkości kontenery zaopatrzone w karmę i wodę. Cała procedura przewozu jest dokładnie opisana w polskich i unijnych przepisach o ochronie zwierząt podczas transportu, których celem jest zapewnienie tzw. dobrostanu zwierząt, czyli mówiąc potocznie, humanitarnego ich traktowania. Środek transportu powinien być zatwierdzony przez odpowiednie władze weterynaryjne, powinno się stosować odpowiednie procedury, rejestrować temperaturę w pojeździe, a kierowcy i osoby obsługujące przewóz powinny mieć odpowiednie licencje i opracowane plany kryzysowe na wypadek awarii pojazdu. Woda, karma i przerwy w podróży na odpoczynek powinny być zapewnione w odpowiednich odstępach czasu. Za nieprzestrzeganie tych przepisów obowiązują wysokie kary. I co? I nic!!! A nie ma w nich wzmianki, że Poczta Polska jest zwolniona od ich stosowania.
Zgodnie z artykułem 5, ustęp 1 Rozporządzenia Rady Europy nr 1/2005 w sprawie ochrony zwierząt podczas transportu, żadna osoba nie może zawrzeć umowy przewozu zwierząt z wyjątkiem autoryzowanych przewoźników. A zgodnie z artykułem 6, ustęp 3, przewoźnicy transportują zwierzęta zgodnie z przepisami technicznymi zawartymi w załączniku I do Rozporządzenia. Ponadto, zgodnie z ustępem 4 tegoż artykułu przewoźnicy powierzają obsługę zwierząt personelowi przeszkolonemu w zakresie odpowiednich przepisów. No, i zgodnie z ustępem 5, do prowadzenia pojazdu lub obsługi pojazdu transportującego uprawione są jedynie osoby posiadające licencję. Z tego co, wiem, Poczta Polska nie ma licencji na przewóz zwierząt ani nie zatrudnia do jego obsługi przeszkolonych w tym kierunku pracowników. W czasie takiego transportu papugi są zapakowane w pudełka przynajmniej przez dobę i przerzuca się je z miejsca na miejsce na każdym z etapów podróży. Bez wody, latem w upale, a zimą w nieogrzewanych wagonach lub ciężarówkach. To ogromny stres i cierpienie fizyczne! Brak jest statystyk dotyczących śmiertelności dla takich przesyłek, ale chyba coś w tym jest skoro, w przypadku żywych zwierząt, Poczta nie godzi się na usługę za pobraniem. Za taką przesyłkę odbiorca musi zapłacić z góry.
Każdy zamawiający przesłanie zwierzęcia musi być świadomy, że powoduje jego cierpienie. Trudno się dziwić, że po dotarciu papugi do celu, przeżycia podróży pozostawiają traumę na całe jej dalsze życie. Najlepszym rozwiązaniem jest samodzielny przewóz papugi samochodem. Jak to najlepiej zrobić i jak tego nie robić, opowiedziałem w filmach:
Nie rozumiem też, jak można kupić zwierzę w ciemno od nieznanej osoby.
Nawet kiepski sklep zoologiczny, zakupując zwierzęta, robi to bezpośrednio i nie zdecyduje się na nabycie ptaka z widocznymi wadami, lecz wybiera najbardziej dorodne egzemplarze, które będzie mógł sprzedać nawet doświadczonym klientom. Dobrze wie, że te z wadami nie znajdą nabywców. Tam możemy być, więc, już w jakimś stopniu pewni, że ptaki zostały wybrane przez fachowców. Jeśli, więc, ktoś nie zna się na ptakach, zawsze lepszym rozwiązaniem jest kupować je w sklepie, którego działalność podlega odpowiednim regulacjom prawnym i nadzorowi służb weterynaryjnych. Czy ktoś może naiwnie sądzić, że hodowca, wysyłając zakupionego przez telefon czy internet ptaka, wybierze dla nabywcy najbardziej atrakcyjny egzemplarz? Mam obawy! Tym bardziej, ja nie miałbym zaufania do osoby, która proponuje wysłanie żywego zwierzęcia w paczce.
Ale wróćmy do listu, którego autorka zleciła wysyłkę aleksandretty. Pisze ona: ”Witam! Jestem posiadaczką aleksandretty obrożnej. Papuga jest u mnie w domu od niecałych dwóch tygodni. Zamówiłam ptaka z hodowli z Poznania. Hodowca wysłał mi ją pocztą. Kiedy rozmawiałam z nim, poprosiłam, aby wysłał mi (…) jak najspokojniejszą papugę (…) Gdy odebrałam papugę – wiadomo – była przerażona . Dosyć, że mieszkała w hodowli z innymi papugami i została oddzielona, w ciągu dnia z człowiekiem miała kontakt pewnie tylko przy karmieniu i sprzątaniu, to jeszcze ta podróż …. Kiedy ją dostałam, z paczki do klatki przeszła sama , więc nie dotknęłam jej, aby uniknąć dodatkowego stresu z tym związanego. Przez tydzień trzymałam ją w dużej klatce po kanarkach. Wariowała, gdy wkładałam rękę do klatki w celu posprzątania czy nakarmienia (…) Od tygodnia jest w dużej wolierze/klatce (…). Nadal się boi (…) Czy aleksandretty są głośne? (…) przez te dwa tygodnie bardzo sporadycznie może raz , bądź dwa razy dziennie wyda dźwięk. Czy to normalne , że jest cicha? Czasami wydaje cichutkie dźwięki dziobem. Takie chropotanie (…) Jestem w domu około godziny 15-tej . Klatka jest usytuowana tam, gdzie spędzam najwięcej czasu, a jak już wieczorem siadam na kanapie i oglądam telewizję przenoszę klatkę (klatka ma kółka) do tego pokoju, aby papuga spędziła czas z domownikami. Czy w tym wieku uda mi się ją oswoić?”
Autorka tego listu kupiła 8 miesięczną aleksandrettę. Jeśli przez cały ten czas przebywała ona w wolierze, wśród innych papug, szansa na jej oswojenie jest niewielka. Pisałem już wielokrotnie, że na papugi do towarzystwa najlepiej nadają się ręcznie wykarmione lub młode, który dopiero co opuściły gniazdo. Przeczytaj artykuł: “Nie kupuj papugi z woliery” lub zobacz film:
Nowa właścicielka papugi nie przygotowała się do jej przyjęcia. Ptaka z woliery, przyzwyczajonego do dużej przestrzeni i towarzystwa innych papug, zamknęła w klatce po kanarkach! Po pewnym czasie przeniosła go do większej, na kółkach, którą przemieszcza w różne miejsca mieszkania w okresie, gdy papuga nie jest jeszcze w żaden sposób związana z opiekunami i ponad wszystko potrzebuje poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji. W początkowym okresie klatka nowo przybyłej do nas papugi powinna przynajmniej jedną ścianą przylegać do ściany pokoju. Wtedy czuje się ona bezpieczniej. Nie wiem, czy w opisywanym przypadku, klatka nie była stawiana na środku pokoju, a domownicy nie krążyli wokół, co dla dzikiego ptaka jest bardzo stresujące. Przeczytaj artykuł: “Otoczenie a kondycja psychiczna“. Jeśli dobrze rozumiem list, ptak przebywa sam codziennie od rana do godzin popołudniowych, a więc o tej porze roku – praktycznie przez cały czas swojej dziennej aktywności. Wieczorem czekają go jazdy po mieszkaniu i ponowna trauma. Czy można się dziwić, że nie chce się oswoić i agresywnie reaguje na wszelkie próby kontaktu?
Jeśli chodzi o hałaśliwość, której autorka listu się obawia, to zapraszam do obejrzenia filmu:
Jednak, aleksandretty to papugi, które do najcichszych nie należą. Nawet, ręcznie wykarmione i odpowiednio ułożone, tak by nie były hałaśliwe, nie zaprzestaną całkowicie wydawania dźwięków. Natomiast te, które wychowały się w stadzie, zawsze pozostaną hałaśliwe. Jeśli, więc, ta aleksandretta się nie odzywa, jest to oznaką silnego stresu. Odgłosy wydawane przez pocieranie górnej i dolnej części dzioba są, niekiedy, naturalne. Ale to może być też oznaką stresu lub choroby pasożytniczej, a tego na odległość stwierdzić nie można.
Czy w tej sytuacji mogę cokolwiek doradzić? Przeczytaj artykuł: “Mądry Polak po szkodzie“. Tego, co już nastąpiło, a będzie z całą pewnością determinować całe dalsze życie papugi, cofnąć już się nie da. Wszystkie etapy od nabycia papugi, przez pobyt w klatce dla kanarków, aż po wymianę żerdzi w większej klatce, nie były zaplanowane i przemyślane, lecz wykonywane w nadziei, że jakoś to będzie. Zawsze bardzo chętnie doradzam w sprawach wyboru i zakupu papugi oraz w jaki sposób należy z nią postępować. Ale, proszę, nie wymagać, bym był strażakiem, którego wzywa się do gaszenia pożaru, gdyż wtedy bardzo często jest już, niestety, za późno. Być może, jest jeszcze szansa na podjęcie skutecznej rehabilitacji psychicznej tej papugi i jej oswojenie, ale tego bez bliższej obserwacji nie jestem w stanie powiedzieć. Z resztą, wymagałoby to dużej cierpliwości i doświadczenia, a tych opiekunka papugi nie ma w nadmiarze. Wiem, że może to zabrzmieć boleśnie, ale jeśli takie działania miałyby spowodować tylko większe cierpienie zwierzęcia, to może lepiej byłoby rozważyć jego powrót do stada hodowlanego.
Każdego dnia na portalach ogłoszeniowych pojawiają się anonse o sprzedaży zwierząt z opcją ich przesyłki. Zaczyna to być traktowane jak rzecz normalna. Przecież każdy zakupiony w internecie towar ma obecnie opcję przesyłki. Nie znam skali tego zjawiska, ale każdego dnia otrzymujemy w Sklepie z Papugami telefony z zapytaniem o koszty wysyłki papug. I tylko raz zdarzyło mi się, że na moją odpowiedź, iż nie wysyłamy żywych zwierząt, usłyszałem: „To dobrze, bo my nie kupujemy od takich, którzy je wysyłają”.