Potrzeba kontaktu czy obserwacji

Otrzymałem ostatnio taką wiadomość: „Witam, zastanawia mnie jedna rzecz. W większości Pana wypowiedziach wychwala Pan papugi ręcznie karmione. Moim zdaniem, takie wychowanie bardzo dużo papugom odbiera – zwłaszcza papuzich zachowań. Albo chcemy mieć w domu papugę albo twór wyglądający jak papuga, ale mający niewiele wspólnego z jej naturalnym zachowaniem. Takie zwierzę z “prawdziwą” papugą ma tylko wspólny wygląd. Moim zdaniem, znacznie lepsze jest nabycie pary/kilku młodych papug i oswojenie ich. Mamy wtedy papugę w domu, lubiącą człowieka (bo dlaczego nie, skoro krzywdy od niego nie zaznała), a, jednocześnie, mamy możliwość oglądania wzajemnych interakcji pomiędzy poszczególnymi osobnikami – co chyba mamy na celu kupując papugę. Czy może chcemy posiadać zwierzę o powierzchowności papugi ze sztucznie wtłoczonym nienaturalnym zachowaniem? A może chodzi o lenistwo człowieka? Po co pracować ze zwierzęciem, poświęcać czas na oswajanie i budowanie wzajemnej więzi i zaufania. Szkoda tylko zwierząt (…)”
Na wstępie wyjaśnię, że fakt dzielenia się na tym blogu z czytelnikami moim doświadczeniem na temat oswojonych papug, nie oznacza, że jestem przeciwnikiem trzymania ich w większych grupach, w których mogą prezentować swoje zachowania. Po prostu, jest to blog na temat oswojonych papug trzymanych do towarzystwa dlatego, że informacje o hodowli (bo papugi w stadach trzyma się przecież w celach hodowlanych) są powszechnie dostępne i nie ma problemów z dotarciem do nich.

Ale, wracając do tematu listu, nie każdy może sobie pozwolić na posiadanie większej ilości papug i może też przedkładać bliskie relacje ze zwierzęciem nad obserwację jego zachowań w interakcjach z innymi członkami stada. Nie każdy też chce rozmnażać w domu papugi, a trzymanie pary papug i sztuczne uniemożliwianie im prokreacji to gwałcenie ich natury. Brak budki w klatce pary papug może doprowadzić do ich agresji i skończyć się dla nich nawet tragicznie. Zwierzęta mają bowiem nieodparty instynkt prokreacji. Autor listu pisze dalej: „(…) Mam w domu papugi, nie potrzebuję, żeby do mnie gadały, siadały mi na głowie i widziały we mnie swojego partnera. Za to straszną frajdę sprawia mi obserwacja ptaków, przekonanie do siebie papuziego nieśmiałka, czy fakt, że niektóre ptaki z własnej woli zechcą poświęcić mi trochę swojego czasu. I myślę, że o to chodzi w posiadaniu papug. Ale może się mylę.”
Autor listu ma możliwość trzymania w domu stada i rozmnażania. Wydawałoby się też, że preferuje obserwację papug niż kontakt z nimi. Bo, pogodzenie obu tych preferencji (obserwacji naturalnych zachowań stada i kontaktu z papugami) jest zwykle niemożliwe. Nie da się, niestety, trzymać pary czy stada większości gatunków papug i utrzymywać z nimi tak bliskie relacje, jak z pojedynczą oswojoną papugą. Papugi w stadzie są bardziej zainteresowane kontaktami między sobą, a nie z człowiekiem i można je oswoić tylko w takim zakresie, że nie będą panicznie bały się człowieka i będą go tolerować. Z kolei, nie można też trzymać w domu pojedynczej nieoswojonej papugi i tylko obserwować jej naturalne zachowania, bowiem papuga to zwierzę stadne i wymaga interakcji, jeśli nie z innym członkiem stada, to z człowiekiem. Dlatego w papuzim hobby musimy wybrać, jak w tytule artykułu: “Potrzeba kontaktu czy obserwacji”?  Ale czy autor listu rzeczywiście preferuje obserwację stada papug? Chyba jednak nie może się zdecydować. Pisze, że “frajdę sprawia mu przekonanie do siebie papuziego nieśmiałka” i chciałby “pracować ze zwierzęciem”, żeby “zbudować więź i zaufanie”. Chciałby więc “zjeść ciastko i mieć ciastko”. A tymczasem w mojej opinii oswajanie na siłę papug, których nie da się oswoić to dręczenie zwierząt.
Zgadzam się, że ręcznie wykarmiona papuga zatraca niektóre swoje naturalne zachowania i zastępuje je innymi – przydatnymi w kontaktach z opiekunem. Dzięki temu nie jest narażona na stres, jak to ma miejsce w przypadku osobników, których nie da się oswoić, a są przetrzymywane, wbrew ich naturze, jako ptaki do towarzystwa. Często otrzymuję prośby o pomoc od osób, które, chcąc mieć oswojone ptaki do towarzystwa, ale, jednocześnie, nie chcąc „rzekomo” gwałcić papuziej natury, kupiły sobie parę papug i mają problemy z ich oswojeniem. Tymczasem, trzeba zdać sobie sprawę, że większości gatunków papug nie da się oswoić w stadzie. Oswajanie większości gatunków papug żyjących w parach to „łamanie” ich psychiki. (Przeczytaj artykuł“Jakich papug nie da się oswoić”). Żeby w ogóle je oswoić muszą być trzymane pojedynczo, a proces oswajania trzeba zacząć w bardzo młodym wieku. Oswajanie dzikich starszych papug, które nabyły już stadne nawyki, jest łamaniem praw natury, i dla mnie jest to po prostu dręczenie zwierząt. Tego nie powinno się robić. One nadają się już tylko do hodowli. Najczęściej, więc, nie da się tego pogodzić i trzeba wybrać: albo mamy stadko papug i czerpiemy przyjemność z ich obserwacji albo mamy domowego pupila, którego, niestety, trzeba trzymać w domu pojedynczo i to my musimy stać się jego partnerem*.
Nie mogę się zgodzić z tezą autora listu, że ręczne wykarmianie papugi wynika z lenistwa człowieka. Ręczne wykarmianie jest bardzo pracochłonne i dość kosztowne. Ale to właśnie ono jest niejako naturalnym procesem jej oswajania i eliminowania z psychiki obawy przed ludźmi, który nie powoduje – jeśli postępuje się właściwie – żadnych negatywnych następstw w jej psychice. Przeciwnicy ręcznego wychowu zdają się nie do końca wiedzieć, na czym rzeczywiście on polega. (Zobacz film “Wybór papugi – prawidłowy ręczny wychów” i “Nie gwałćmy papuziej natury, czyli prawidłowy ręczny wychów“)  Preferowane przez autora listu oswajanie wykarmionej przez naturalnych rodziców papugi, ingeruje w jej psychikę daleko bardziej niż ręczne wykarmianie, czyli tzw. imprint. Pod warunkiem, oczywiście, że to ręczne karmienie odbywa się w sposób prawidłowy, czyli jak najbardziej zbliżony to tego w naturze. Aby skłonić dzikiego ptaka, by zaufał ludziom, konieczna jest mniej lub bardziej brutalna ingerencja w jego naturę i przełamanie instynktów. Trzeba zmienić jego tożsamość ukształtowaną w stadzie. Cel obu sposobów postępowania jest ten sam. Ale, jeśli jest możliwość zastosowania pierwszego, czyli ręcznego karmienia, jest on, moim zdaniem, daleko bardziej humanitarny.
Nie wyobrażam sobie posiadania w domu psa czy kota, które nie zostałyby pozbawione naturalnych, przynależnych gatunkowi cech, umożliwiających adaptację w środowisku naturalnym. Kiedyś psy i koty żyły tylko dziko. Zostały udomowione przez pozbawienie ich pewnych cech. Trzymanie w domu dzikiego psa byłoby horrorem zarówno dla opiekuna, jak i zwierzęcia. Być może, znalazłoby się w Polsce kilka osób, które chciałyby i miały możliwość stworzenia psiemu stadu warunków zbliżonych do naturalnych i czerpały przyjemność z obserwacji ich stadnych zachowań. Czy, jednak, należałoby zabronić milionom ludzi, którzy kochają te zwierzęta (z wzajemnością!!!) trzymania pojedynczych psich pupili? Zgoda, psy udomowiono przed tysiącami lat. Papugi stosunkowo niedawno trafiły do ludzi, chociaż najstarsza znaleziona mumia papugi pochodzi sprzed 2000 lat (Zobacz film “Ara zielona – o najstarszej mumii papugi i o współczesnym gatunku”). Ale ich naturalne środowiska kurczą się w sposób dramatyczny i musimy liczyć się z możliwością, że w nieodległej przyszłości wiele gatunków, aby nie wyginęły, zostanie skazanych na przebywanie tylko wśród ludzi. I aby zadbać o ich komfort psychiczny, najważniejsze jest odpowiednie ich wychowanie zgodne z celem, do którego mają być przeznaczone. A czymże jest to udomowienie psa, które trwało tysiące lat, skoro w Australii zdziczałym psom wystarczyło jedno pokolenie, aby ludzie musieli się ich obawiać. Według mnie najważniejsze jest wychowanie danego osobnika. Kiedy w Australii ten udomowiony pies wychował się na swobodzie w stadzie, zaczął atakować ludzi. Po co było więc to całe udomowienie? Należałoby wysnuć przecież tezę, że to wychowanie wpływa na zachowania osobnicze, a nie udomowienie.
Należy, jednak, pamiętać, że sposób wychowania, czy imprint, podobnie jak udomowienie, determinują całe późniejsze życie papugi. To nie maszyny zaprogramowane na określone czynności, który to program możemy, zależnie od potrzeb, zmienić w pożądanym dla nas kierunku. Dlatego wykarmionego ręcznie i żyjącego wśród ludzi ptaka nie możemy przenieść nagle do woliery i dołączyć do przebywającego w niej stada. Może tam nie przeżyć. Podobnie, gdyby te wolierowe, dzikie – jak je określamy – papugi wypuszczono nagle do środowiska naturalnego nie miałyby tam szans na przeżycie. Te nieoswojone papugi trzymane w klatkach czy wolierach też zatraciły swój pierwotny instynkt. Ich psychika została w ogromnym stopniu zmieniona przez warunki, w których przebywają. Nie muszą martwić się o pożywienie i chronić przed naturalnymi wrogami. A, więc, używając frazy przytoczonej przez autora listu, mają też „sztucznie wtłoczone nienaturalne zachowanie”.
Jednak, te wolierowe papugi nie są oswojone i nie mają cech wymaganych od domowych pupili. Ich oswajanie wymaga, jak już wspomniałem, przełamania natury, podczas gdy ręcznie wykarmione papugi mają już naturalnie zmienione zachowania, podobnie, jak wychowane przez człowieka psy. I, gwałtem na naturze jest chęć uczynienia domowego pupila z papugi wychowanej w wolierowym stadzie. To się nie może udać!
Tak, więc, wszystkie ptaki, przebywające wśród ludzi, niezależnie od tego, czy są ręcznie wykarmionymi ptakami do towarzystwa czy przebywają w stworzonym przez człowieka stadzie, mają zupełnie odmienną psychikę od ptaków żyjących w środowisku naturalnym. Zarówno te pierwsze, jak i drugie, nie miałyby szans na życie w warunkach naturalnych. Ten świat jest dla nich równie odległy i niebezpieczny, jak dla wychowanego w mieście człowieka pobyt na afrykańskiej sawannie, skąd podobno się wywodzimy.
Ale, nie można zapominać, że zarówno nasza „dzika” papuga wolierowa, jak i ręcznie wykarmiony pupilek mają zupełnie różne psychiki. Wybór odpowiednich papug zależy od tego, jaki sposób obcowania z nimi preferujemy. Zwykle pogodzenie obu nie jest możliwe. Dlatego, osoby chcące posiadać papugę do towarzystwa, powinny mieć możliwość nabycia ptaka, który będzie zaspokajał swoje potrzeby emocjonalne w kontaktach z ludźmi. Nie mogę zgodzić się z opinią, że można nabyć kilka młodych papug, połączyć je z sobą, a następnie oswoić, nie ingerując w ten sposób w ich psychikę i zachowania. Nawet, jeśli będą to młode osobniki i, choć częściowo uda się ich oswojenie w stadzie, to, owszem, ich zachowania będą różniły się od tych prezentowanych przez ręcznie wykarmione papugi, ale będą też, przecież, odległe od naturalnych. A, więc, będą one też, jak pisze autor listu, miały „sztucznie wtłoczone nienaturalne zachowanie”. Przecież, naturalne zachowanie stada papug to bojaźń przed człowiekiem, loty zwiadowcze w celu ochrony stada, poszukiwanie żerowisk, zachowania lęgowe i nieodparta wola prokreacji, której nie powinniśmy im odmawiać, jeśli trzymamy je w parach. Dlatego, mówienie o „naturalnych zachowaniach” jest, moim zdaniem, nadinterpretowaniem rzeczywistości. Papugi w stworzonych przez człowieka wolierowych stadach już ich nie posiadają. Z tego też względu wszelkie wartościowanie i wypowiadanie się na temat mniej lub bardziej naturalnych papuzich zachowań uważam za dyskusję akademicką. Jeśli, bowiem przyjmiemy ogólną definicję dobrego związku, określając tym mianem taki związek, w którym obie strony czerpią korzyści z wzajemnych relacji, to nie twierdźmy, że oswojona, bardzo zżyta emocjonalnie z opiekunem papuga jest mniej szczęśliwa, niż ta w wolierowym stadzie. Stąd już tylko jeden krok, by „na siłę”, wbrew zainteresowanym, w imię wyznawanych idei, uszczęśliwiać ludzi i zwierzęta. Nikt przecież nie odebrałby opiekunowi jego ukochanego psa i nie przeniósł do środowiska, skąd się wywodzi, twierdząc, że tam będzie szczęśliwszy. Mam nadzieję, że z czasem ten tok rozumowania w stosunku do papug również się zmieni. Przede wszystkim nie powinniśmy antropomorfizować zwierząt i odczytywać to, czy czują się szczęśliwe, z naszego ludzkiego punktu widzenia.
A, jeśli ktoś chciałby obserwować naturalne zachowania papug powinien zakupić dobrą lornetkę i bilet lotniczy do Brazylii lub Australii. Tu, między Bugiem a Wisłą, a nawet w największym na świecie ptasim parku w Walsrode, gdzie stworzono ptakom warunki zbliżone do naturalnych, tego się nie da.
Osoba posiadająca pod swoją opieką zwierzę ma obowiązek zapewnienia mu, jak to określają przepisy, tzw. dobrostanu, którego istotnym elementem jest, by zwierzę akceptowało i czerpało przyjemność z otoczenia, w którym przebywa. Zarówno hodowca posiadający stadko papug, jak i osoba opiekująca się oswojonym pupilem, są w stanie taki dobrostan zapewnić. I, choć w odmienny sposób, to cele te są możliwe do osiągnięcia, a przecież o to nam chodzi. Pamiętajmy, że zasady, którymi często posługują się w Polsce osoby walczące o dobrostan papug to te opracowane przez brytyjską Radę ds. Dobrostanu Zwierząt Gospodarskich, a nie dla domowych pupili. Rada ta opracowała 5 zasad, jakimi należy się kierować w stosunku do zwierząt przeznaczonych do uboju. Zasada nr 4: “Wolność do wyrażania naturalnego zachowania poprzez zapewnienie odpowiedniej przestrzeni, warunków i towarzystwa innych zwierząt tego samego gatunku” – również została opracowana dla zwierząt hodowlanych, a więc bydła czy trzody chlewnej. Zwierzęta te nie potrzebują bowiem kontaktów z człowiekiem w ich zagrodzie.
Zapraszam na film “Wybór papugi – jakich papug nie kupować”, aby dowiedzieć się jakich papug unikać, jeśli zależy nam na dobrym domowym pupilu, którego nie będziemy musieli dręczyć, aby go oswoić:

* Słowo ‘partner’ ma 2 znaczenia. W tym miejscu chodzi partnera jako osobę, którą traktuje się jak równą sobie. Nasze wzajemne partnerskie relacje z papugą powinny wyglądać tak, jak z naszym dzieckiem. Wspomniałem o tym w filmie “Hierarchia u papug i czy nasi pupile usiłują nas zdominować”. Nie powinniśmy natomiast być partnerem naszej papugi w sensie drugiego znaczenia, czyli współuczestnikiem jakiegoś przedsięwzięcia – np. w papuzich zalotach, kopulacji czy lęgach (partnerem seksualnym), bo temu zadaniu nie sprostamy, o czym opowiedziałem w filmie “Jak dotykać i pieścić papugę – bądź dla niej przyjacielem, a nie partnerem”